14 lutego 2015

Zimowy filmiczek


Nasze ferie niestety zbliżają się do końca, minęły szybko jak zawsze, ale dość produktywnie. Obi, pierwsze treningi ipo, weekend poza Łodzią dla Texaska zupełnie luźny i już koniec, znowu szkoła ;)
Mam nadzieję, że niedługo będę mogła dodać do pozycji w marszu warowanie i połączyć wysłanie do pachołka z aportem kierunkowym. Żeby nie było zbyt kolorowo znowu nasiliło się wycie przy rozpoczynaniu ćwiczeń, muszę pomyśleć co z tym zrobić, bo tak głośno to chyba jeszcze nie było ;)

5 lutego 2015

Borderek vs. IPO

Do czego miał być mój pies i dlaczego decydując się na bordera zrezygnowałam z tego sportu... Owszem teraz rzeczywiście jestem totalnie zakręcona na punkcie obedience i upartości mojego psa do robienia wszystkiego po swojemu, a IPO i tak wypadło jako ostateczny ratunek dla słabej psychiki borderka i lęków.
Nie był to wprawdzie pierwszy trening obrony na którym byliśmy, chodząc na treningi BH czasem zostawałam dłużej z aparatem, ale pierwszy w którym borderro uczestniczył. Były już wtedy plany spróbowania, ale nigdy ostatecznie nie zdecydowałam, czy to na pewno będzie dobre dla Texaska. Sama atmosfera jaka panuje na placu bardzo go przytłacza, nie chodzi o miejsce, bo w tamtym roku bezproblemowo i bezstresowo ćwiczył na tym samym terenie posłuszeństwo i ogólnie nie ma problemu z nowymi miejscówkami. Problem stwarza groźny pan z biczem i szczekające owczarki, ale mam nadzieję, że z czasem znieczuli się na to widząc, że nic się nie dzieje, a po prostu jest fajnie i się z nim bawią. Mam też nadzieję, że będę w stanie w miarę regularnie jeździć na treningi, ale to już z przyczyn niezależnych ode mnie.



Texas załapał, że futerko służy do zabawy i później już trzymał bardzo ładnie, nie puszczał nawet pod dużą jak na jego rozumek presją. Niestety ma zahamowania przed łapaniem go. Jedna kwestia to fakt, że nigdy nie wolno mu było wyrywać zabawki z ręki, a druga, że po prostu boi się pozoranta, bo słyszał komendę na łapanie. Myślę jednak, że po kilku treningach się przełamie, o to właśnie chodzi. Na futerku szybko zaczęło mu zależeć, więc na pewno jeszcze kiedyś o nie porządnie zawalczy. Texas również jest bardzo zapatrzony we mnie, jak gdyby ciągle pytał czy robi dobrze i co w ogóle ma robić, tutaj też liczę, że w końcu pokażę samodzielność w podejmowaniu działania. Tylko ja się trochę ogarnę i będzie dobrze, trzeba poćwiczyć bieganie w kółko ;)
Ten sport traktuję jedynie jak drogę do wzmocnienia psychiki Texasa, oczywiście jest to dla mnie świetna sprawa, ale nie nastawiam się teraz na nic. Odpuszczam na razie myśli o wszelakich zawodach, egzaminach. Będziemy iść w tempie w jakim mój pies pozwoli, a może kiedyś gdzieś dojdziemy...



Mamy fotki, ale też filmik! Pierwszy trening uwieczniony na wszystkie sposoby haha

1 lutego 2015

Zmiany pozycji part 1


Dzisiaj skończył się mój dzienniczkowy miesiąc :P Największym sukcesem stycznia bez wątpienia jest dla mnie hopstój, który dzisiaj wyszedł już idealnie <3 Co więcej dzisiaj w parku Texasek został wzorem grzecznego pieska zapinającego się na smycz, no cóż komentatorom mogłabym odpowiedzieć, że nie stało się to od magicznego pstryknięcia palcem, ale chyba nie było sensu wchodzić w dyskusję, bo każda kończy się na tym samym, że to pies jest po prostu głupi. Jeśli mogę zawołać Texasa przed bramą w parku, trzymając smycz w dłoni to już wszystko jest możliwe i jeszcze nie spotkałam psa, który miałby tak mocno poprzewracane w głowie. Ale ten sukces już zapisałam w noworocznej notce podsumowując rok 2014, teraz przejdźmy do tytułowego tematu posta. Niby na wstępie napisałam jak to się cieszę z hopstója, ale na pozycje w marszu też przewidziałam notkę później ;)

Nie powiem, że wszystko jest pięknie, jak dużo pracy nas jeszcze czeka najlepiej zobrazuje filmik, którego coś nie mogę wstawić przez blogger, więc odsyłam LINKIEM NA YT.
O pac-siad na razie chyba nie będę się wypowiadać, nie wiem co dalej z tym będzie i czy Texas znowu nie będzie chciał dostać chrupka nie oferując nic w zamian ('no przecież siedzę, co z tego, że podniosłem się jakbym ważył 50kg' ;)) Natomiast jeśli chodzi o resztę, czyli wszystko co związane ze staniem to no cóż, stanie samo w sobie jest nawet znośne, chociaż dzisiaj Texasek się za bardzo nie starał przy podnoszeniu z siadu i były kroczki, zamiast wybicia i bum dwiema łapkami, ale to wybaczam, bo tył pozostał w jednym miejscu. Texas chyba już załapał, że ma wstać w miarę szybkim ruchem i za nic nie ruszyć dupska, był uczony po prostu za ręką, którą później wycofałam, ale jeśli chodzi o powrót do poprzedniej pozycji... Stój-leżeć z pomocą ręki jest rzeczywiście nieruchome, ale bardzo ciężko jest mi tą rękę odejmować, praktycznie każde próby kończą się chociaż minimalnym przesuwaniem tyłka do przodu. Stój-siad to już totalna masakra i rzecz niewykonalna dla mojego psa. Chciałam zrobić to na target tyłu, ale powodowało to jedynie wybuch emocji, niestety nie ten mózg haha. Powiem szczerze, że najpierw musiałabym psa uspokoić, a później zająć się pozycjami i to mnie zniechęciło. Na razie plan jest taki, że jak nadal nie ruszymy nic do przodu to drugie podejście do targetu jest nieuniknione. Mam jednak nadzieję, że uda mi się stopniowo odejmować rękę przy warowaniu, a z siadaniem to już nie mam pojęcia co zrobić :P Nie zależy mi na uzyskaniu przeskoczenia ze stania do siadu, dlatego problem nie jest w tym, że Texas nie może się wybić, wystarczy mi jak zrobi dwa kroczki przednimi łapami, ale jemu od razu tylne też lecą... Jedno jest pewne - ćwiczymy codziennie.