21 stycznia 2014

Zimowy trening

Jako, że zaczęły się dla nas ferie to trzeba ten czas produktywnie wykorzystać. Spotkaliśmy się na wspólny trening z Martą i Santą - FILMIK!
Cały czas mamy problem ze zmianami pozycji, takimi zwykłymi pac-siad. Mieliśmy już ładne pacanie, ale na pierwszym treningu BH zakazano mi wyrzutu łapek przed pacnięciem... Nad siad ciągle pracujemy, chciałabym żeby wyglądało chociaż jak ostatnie z filmiku :P
Wprowadziłam zmiany pozycji w marszu. Wprawdzie już kiedyś próbowałam to robić, ale coś nam nie szło. Teraz jestem nawet zadowolona z efektu.

Znowu pracujemy nad aportem. Tex już prawie go opanował, ale przez ostatnie miesiące zupełnie zapomniałam o tym ćwiczeniu. Odnowił się problem z siadaniem z koziołkiem w pysku. Chodzenie, bieganie, nawet trzymanie nie sprawia takiego problemu jak zmiana pozycji... to już chyba za dużo czynności na raz na ten roztrzepany mózg ;) Jednak mam nadzieję, że jest to tylko kwestia przypomnienia, gdyż na ostatniej sesji udało mu się usiąść i nie wypluć koziołka.


_______________
Blog nie jest już prywatny...

4 stycznia 2014

Nowy początek

Nie wiem czy będzie o czym pisać, nie wiem czy w ogóle odnajdę w sobie motywację do tego, ale warto spróbować przed ostatecznym ogłoszeniem upadłości bloga.

W nowym roku chciałabym zacząć wszystko od nowa, tak się nie da, ale jak wyżej - warto spróbować. 2013 nie był specjalnie szczęśliwy, pewnie przez tą 13 na końcu ;) Chce się postarać, ale w 2014 było lepiej. Nie wyznaczam sobie konkretnych celów, nie wiem co ten rok przyniesie. Liczę na to, że nasze relacje z Texasem będą lepsze i nie chodzi tutaj o sporty, bo pod tym względem Tex jest moim prywatnym mistrzem.

Ubiegły rok zweryfikował moją wiedzę kynologiczną. Najbardziej jednak żałuję, że pod wpływem tego co obserwowałam, zatraciłam własne wzorce, których się od dawna trzymałam. Szczególnie jak wszystko zaczęło się walić, zamiast przebrnąć przez ten okres, desperacko szukałam rozwiązania i frustrując się ciągle pogłębiałam problemy. Texas był psem zbliżającym się do ideału i nagle coś pękło. Mój wrażliwy szczeniaczek dojrzewał i mocno się zmieniał. Był to również okres ataku na moją osobę, co spowodowało jedynie, że na siłę chciałam cofnąć czas. Nie wiem dlaczego w ogóle zwróciłam na coś takiego uwagę... Nie poradziłam sobie wtedy i nadal widzę tego skutki.

Rok 2013 pożegnałam depresyjnie, rozważania na temat bordera doprowadziły mnie jedynie do tego, że nie powinnam mieć żadnego psa. Pewnie niektórzy wiedzą, że kocham rottweilery, nigdy nie żałowałam, że zrezygnowałam. Przyznałam się przed sobą, że nie jestem pewna czy sobie poradzę i wiem to coraz bardziej. Taki pies by mnie raczej wyśmiał, niż uznał za kogoś wartego uwagi ;) Border też potrzebuje stabilnego przewodnika, szczególnie Texas, który musi mieć w kimś oparcie, moim postanowieniem na ten rok jest jedynie mu je zapewnić, bo do tej pory, a przynajmniej w ubiegłym roku nim nie byłam i tego bardzo żałuję.

Psychika Texasowa nie jest zupełnie przejrzysta, czasem trudno do niego dotrzeć. Jedni stwierdzają, że jest wybitnie delikatnym psem, inni że betonem... Ja uznaje pierwszą wersję, Texas jedynie wciela się w role twardziela, bo nie ma nad nim kogoś kto mógłby pokierować psem, który nie do końca wie co ma ze sobą zrobić.

Mówi się, że każdy pies uczy nas czegoś nowego, tym razem nie nauczyłam się niczego nowego, jedynie życie przypomniało mi, że robić należy to co samemu uważa się za słuszne i dążyć do bycia mistrzem dla samego siebie i na swoje możliwości, a przeszkody pokonać uznając je za normalną kolej losu.


Pisanie pesymistycznych poematów to moja pasja...