6 listopada 2014

Rally-o


Nie pamiętam, czy na blogu wcześniej wspominałam o rally, na pewno większych opisów nie było, więc postanowiłam podsumować wszystko w jednym poście.

Myślę, że Rally-Obedience jest coraz bardziej znanym sportem. Mój osobisty stosunek do tego nie był od początku zbyt pozytywny, nadal mam mieszane uczucia, ale jednak widzę sens istnienia czegoś takiego. Podobieństw do prawdziwego sportowego posłuszeństwa raczej bym się nie doszukiwała, zasady są zupełnie inne, ale również zawodnicy są inni. Obi, szczególnie w wyższych klasach jest bardzo wymagające zarówno od psa jak i od przewodnika. Widać ogrom pracy włożony w dojście do najwyższej klasy, ale też najczęściej świetnego sportowego psa i doświadczonego przewodnika. W rally może sprawdzić się dosłownie każdy, nie wymaga się perfekcji, pełnego skupienia przez cały start, wystarczy dobrze się bawić wplatając w to ćwiczenia. Czasem może wyglądać to trochę śmieszenie i banalnie, ale z własnego doświadczenia wiem, że nie każdy pies nadaje się do pracy i nikt mi nie wmówi, że tak nie jest, czasem pomimo wielkiego wysiłku pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. W rally piękne jest to, że właściciele chcą z takimi psami coś robić na własnym poziomie. Oczywiście również nie każdego bawi obidjensowe dążenie do idealnego wykonania pod linijkę, więc rally jest najlepszym sposobem na 'pobawienie' się w obi. Nie twierdzę, że ten sport ma zerowy poziom trudności, im wyższa klasa tym trudniejsze ćwiczenia i jednak chcą się w to bawić również trzeba trochę się napracować ;)



Zaczynając od początku naszej przygody - inicjatywa wyszła od Patrycji. Jako, że z różnych względów nie jest nam dane robić to, co byśmy na prawdę chciały i tak jak byśmy chciały, miał to być swego rodzaju substytut ;) Od razu zaczęłyśmy przygotowania do zawodów, które miały odbyć się w maju w naszej Łodzi. Jako, że Texasek jest moim prywatnym obidogiem nie mieliśmy problemu z większością ćwiczeń. Na treningach robiliśmy głównie całe torki przygotowując się do startu.
Pierwsze zawody i stres z nimi związany, a przecież tak chciałam gdzieś wystartować, powinnam trząść się z emocji, a nie stresu... Niestety zawiódł nowy dla nas element, którego nie ma w obi, czyli 'do mnie' z równania. Texas chciał zrobić to co zawsze, czyli usiąść przy nodze. Poleciały za to punkty, ale i tak zajęliśmy pierwsze miejsce.
Drugi i trzeci start to już wyprawa do stolicy na dog games. Warunki były sporo trudniejsze, zawody dużo większe od łódzkiego skromnego rally, ale border zawsze da radę. Tak, więc 2x max punktów i 2x pierwsze miejsce ;) Niestety mój stres zniknął dopiero ostatnim razem, gdzie wyszłam już zupełnie na spokojnie. Przy okazji udało nam się również pospacerować po Warszawie i mam nadzieję, że w przyszłym roku tam wrócimy (GPS w telefonie to bardzo przydatna rzecz ;)).
Filmiki ze startów można znaleźć na naszym kanale na yt - KLIK


Jeśli chodzi o dalszą karierę to niestety nie planuję ;) Regulamin jest tak skonstruowany, że jako siedemnastolatka musiałam startować w juniorach, gdzie też zaliczyliśmy pierwszą klasę. Jako, że w przyszłym sezonie staje się osobą pełnoletnią, nie mogę kontynuować startów w klasie 2 tylko musiałabym zaczynać od zera klasę pierwszą dla dorosłych. Zwiększa się również opłata startowa i to dwukrotnie. Nie wiążę z rally żadnej przyszłości, więc uznałam to za bezcelowe i bezsensu. Natomiast mam nadzieję, że przyszły sezon upłynie nam pod znakiem innego sportu, ale o tym kiedy indziej ;)