6 kwietnia 2015

Kolczatka zła

Temat kolczatki jest ciągle obecny w psim świecie, co jakiś czas wraca jak bumerang, oczywiście za każdym razem gdy wybucha jakaś dyskusja na forach najgłośniej krzyczą przeciwnicy.

Myślę, że fascynacja pozytywnym szkoleniem jest zdecydowanie mniej szkodliwa, aniżeli jakimkolwiek innym. Właściciel uczy się zrozumienia dla psa, szuka rozwiązań problemów, stara się pogłębić relację z psem. Często wymaga to dużo więcej pracy niż zastosowanie awersji, ale też przynosi dużo satysfakcji. A kolczatka, okrutne narzędzie tortur, metalowe, bez kolorowych wzorków -nie pasuje do słodkiej wizji... Nikt nie musi jej stosować, ale dlaczego wywołuje tak wielkie oburzenie? Co ciekawe kantarki oraz ostatnio modne zaciskowe szeleczki są bardzo ok i bardzo pozytywne, trudno zauważyć że to również sprawia dyskomfort i mija się z ideą pozytywnych wzmocnień? A no tak, nikt nie wstawia zdjęć psów ze złamanym karkiem, wszyscy wolą zdjęcia ran wokół szyi. 

To jakie metody wybieramy w szkoleniu naszego psa powinno być tylko naszym wyborem, ewentualnie sugestią behawiorysty, ale nie takiego który widzi tylko jedną stronę medalu, a faktycznie potrafi dopasować metodę do psa. Według mnie kolczatka sama w sobie nie jest zła, złe jest jej niewłaściwe stosowanie. Dziury w szyi są raczej niewykonalne nawet przy mało profesjonalnym używaniu. Owszem zadajemy psu ból, ale zależy to tez w dużym stopniu od konkretnego przypadku. Niektóre psy mają bardzo wysoki próg bólu, jeśli jednocześnie są mocne psychicznie to szarpanie obróżką i tupanie nóżką niekoniecznie zrobi na nich wrażenie. Jest to narzędzie, które z założenia ma pomagać w pracy z psami trudnymi, czyli właśnie w sytuacji gdzie inne metody zawiodły. Nie jestem zdania, że wszystko da się wyklikać, nawet z pomocą super szkoleniowców. Zawsze można próbować pracować nad danym zachowaniem pozytywnie, ale jeśli psa, który może stwarzać wręcz realne zagrożenie dla otoczenia lub samego siebie, mamy spisać na straty, bo latanie ze smaczkami i zabawkami się nie sprawdza i zostawić go na zawsze za kratami schroniska, uśpić, albo czekać na tragedię to chyba lepiej założyć mu kolczatkę?

Co mnie najbardziej irytuje to chyba fakt, że temat kolczatek pojawia się zawsze na tle ciągnięcia na smyczy. Nawet ostatnio w Dog&Sport pojawił się artykuł na jej temat... no zbrodnią by było gdyby ktokolwiek nie skupił się na tym jednym problemie. Jeśli o tą kwestię chodzi to zgadzam się, że w znakomitej ilości przypadków nie jest potrzebny nawet kantar, a wystarczy zaangażowanie właściciela. No właśnie tylko, że kantar, easy-walk to sprzęty powstałe z myślą o tym nieszczęsnym problemie wesołych pieseczków, kolczatka nie. Przykre jest oczywiście to, że na ulicach co drugi pies idzie w zwisającym z szyi metalu, ale niestety trudno jest dotrzeć do ludzi dla których pies nie znaczy zbyt wiele i dopóki nie podwyższy się poziom ogólnej świadomości, chociażby o fakcie że pies żyje i czuje, a nie jedynie istnieje to taki obrazek będzie nam towarzyszył. Chociaż i tak mniej mnie boli widok psa w kolcach i flexi, niż kantarku i flexi. Jeszcze jedną kwestią jest puszczanie psa w odwróconej kolczatce, tutaj to już nie wiem o co ludziom chodzi, jeśli nie zrobienie krzywdy innym... Z jednej strony fajnie, że bardziej świadomi psiarze reagują widząc, że psu może dziać się coś złego, a z drugiej niekiedy przybiera to formę nieuzasadnionego linczu.

Jak już piszę to wszystko, czyli skoro kolczatka ma nie zwisać z szyi to jak ją założyć?
Prawidłowo założona kolczatka znajduje się wysoko na szyi, za psimi uszami. Zarówno zaciskowa jak i zapinana powinna być w tym miejscu, czyli nie zakładamy jej przez psią głowę tylko rozpinamy ogniwa w wersji bez zapięcia. Powoduje to, że korekta jest dużo mocniej odebrana przez psa niż gdyby kolce znajdowały się niżej. Dotyczy to również zwykłej obroży. Dopóki pies zachowuje się ok nie czuje żadnego dyskomfortu, bodziec awersyjny pojawia się gdy pies przestaje być ok według nas.

Tak się kolców nie nosi!
Tą notką zaczynam na blogu wyrażać własne zdanie na różne tematy... A w następnym poście przedstawię historię mojej szarpaniny z Texasem, czyli wracam do okresu w którym opisywałam tylko ogólniki ;)

6 komentarzy:

  1. Masz racje,każdy może wyrazić swoje zdanie oraz różne metody stosują szkoleniowcy. Też przechodziłam przez to z Izaya...smaczki i cmokanie na pieska nie działały a on tylko chciał gryźć ludzi wokół siebie.Na początek obroża zaciskowa,która kompletnie nie zadziałała,z szelkami easy walk nawet nie próbowałam od razu przeszłam do kolczatki.Pies już tak nie ciągnął jednak nadal wykazywał dużą agresję wobec przechodniów.W końcu radą behawiorystki było zakupienie kantara na którym Izu chodzi do dziś.Pies nie ciągnie,agresja zniknęła i według mnie kantar jest najlepszą opcją dla mojego psa.Oczywiście zniknięcie agresji nie zawdzięczam tylko kantarowi ale po prostu z psem lepiej się pracuje.Jednak to co napisałaś w poście,że trzeba dopasować odpowiedni sprzęt szkoleniowy do danego psa jest jak najbardziej prawdą.Bo nie na każdego psa zadziała to samo :)

    http://szalonybelg.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej jestem tu pierwszy razi twój blog , twoje posty są bardzo ciekawe . Moim zdaniem to ja nigdy bym nie kupiła moim psom kolczatki ,bała bym się że to się im wżyna w skórę . mają kantar i obrożę . Masz ślicznego psa , bardzo mądrego . Zapraszam na mojego bloga
    Pozdrawiamy I&D&T
    http://podazac--za--psia--lapa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. My nigdy nie używaliśmy kolczatek i nie mamy zamiaru. Oczywiście, potrzeba tylko troche chęci i zaangażowania właściciela i z psem od razu lepiej sie pracuje :) rzeczywiście wszyscy poruszają ten temat i piszą na okrągło to samo, fajnie ze wyraziłas swoje zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O Texaski w Santowej kolczatce :o

    Są tez inne zastosowania kolczatki, np. pobudzania podczas pracy. Kolczatka to nie tylko zło.

    Kolczatka prawidłowo założona. Do porównania gdzie znajduje się obroża: https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/v/t1.0-9/10592789_596576443786772_5257513169324821972_n.jpg?oh=c425a657c406962c477516ccc3267995&oe=55E3130C&__gda__=1436824244_7fed689d6b618446630fe7a4e41c94a9

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie używałam kolczatki, ale znam sporo osób, które jej używały bądź używają. Żadnemu psu krzywda się nie stała, a kolczatka jedynie pomogła wyprowadzić z problemów.
    Szczerze mówiąc wolałabym używać kolczatki niż kantaru.
    Kantarów, wszelkich obróżek, szelek, łańcuszków zaciskowych lub półzaciskowych nienawidzę. Odpowiednio używaną kolczatkę przeboleję. Zwłaszcza, że większość psów jakie znam niezbyt czują tą kolczatkę, bo mają zbyt dużo futra.
    Na szczęście w moim otoczeniu nie ma połączeń flexi+kantar flexi+kolczatka.

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu ktoś gada z sensem.

    OdpowiedzUsuń