2 kwietnia 2015

My się zimy nie boimy...

Dzisiejsza pogoda w Łodzi to z pewnością spóźniony żart na prima aprilis ;) Patrząc na zdjęcia zastanawiam się co mnie skłoniło do przyjazdu na plac, bo wróciłam tak mokra, jakbym co najmniej przetrwała tsunami. Trzeba być twardym, ale mimo wszystko trzeba również ogarnąć prawo jazdy, tak po dzisiejszym dniu stwierdzam to definitywnie :P





A cóż o samym treningu powiedzieć mogę, wydaje mi się, że dzisiaj Texas czuł się na placu dużo lepiej, być może skoncentrował się na śniegu, ale nie wpadał w stany silnego stresu. Byłam tak zmarznięta, że nawet nie wyciągnęłam smaczków, ani piłki, więc nie miałam większego udziału w jego samopoczuciu. Nadal reakcje na dźwięki są i myślę, że będą zawsze, ale jednak coraz mniej w nich lęku. Jest to dla mnie chyba najważniejsza kwestia, chce żeby mój pies czuł się komfortowo i bezpiecznie, to niestety trudne do uzyskania i jeszcze daleka droga przed nami. Ważne jest widzieć światełko w tunelu i zawsze patrzeć wstecz, żeby zauważać nawet subtelne różnice.
Texasek nadal głównie się szarpie, przekonuje, że wszystko jest ok i jest o co walczyć. Wątpię, aby kiedykolwiek zaczął się szarpać i rzucać do pozoranta, ale już ogarnął, że w tej zabawie nie ja gram główną rolę i chociaż obserwuje. Ciągle pracujemy na klinie, dziś pierwszy raz z biczem, ale w ramach przyzwyczajenia, strzały to jeszcze zbyt wiele. Robimy też wstęp do czołówki i ucieczki, jak Texasek się postara to zapowiada się bardzo ładnie, ale czasem gdzieś po drodze zgubi pewność siebie.
To co mnie troszkę smuci to fakt, że Texas nie ma najmniejszego zamiaru przyzwyczajać się do głaskania, czy nawet zbytniej bliskości, burczy jak traktor i tutaj raczej nic się nie zmienia. Owszem poniższe zdjęcie obrazuje położenie łapek na pozorancie, na początku w takiej sytuacji Texas wisiał bezwładnie, ale jest to jedyna zmiana w tej kwestii. Niestety zdarzyło mu się również złapać za nogę, gdy nie wytrzymał napięcia. Wręcz pokuszę się o stwierdzenie, że gdy zaczynaliśmy wolał uciekać, schować mi się za nogi, teraz łatwiej mu się wkurzyć. Mam nadzieję, że coś się zacznie zmieniać, ale no zobaczymy. Chciałabym żeby zaczęło mu zależeć na wygranej tak mocno, aby jednak przezwyciężał coraz większą presję.


Fotki od naszego niezastąpionego ipowskiego fotografa Marty Guzek ;)

1 komentarz:

  1. Dolny Śląsk też pokryty śniegiem. W tamte święta nie było to może chociaż w te...
    Powodzenia z Texasem, żeby dalej przełamywał lęki, dobrze, że jest już postęp.
    Śliczne zdjęcia!

    http://thestryofmydog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń