Texas nijak nie chciał pojąć wysłania z odległości większej niż około metr, po prostu zatrzymywał się i ewentualnie cofał, żeby patrzeć na mnie. Myślałam, że sami tego nie przebrniemy, ale jeszcze spróbowałam z wysłaniem do obiegnięcia pachołka i dopiero do targetu. Texas z rozbiegu wpadał w tekturkę i po prostu na niej jechał ;) Nie, wcale nie tu nastąpił przełom, nadal stałam blisko, ale postanowiłam przymocować podkładkę do ziemi. Wzięłam pomarańczowego, plastikowego śledzia od taśmy do kwadratu... Texas chyba wysłał się właśnie do niego, bo za pierwszym razem złapał wystający fragment w zęby. Zastanawiam się, czy chodzi o wyraźniejszy kolor, czy może mniejszy punkt jest bardziej czytelny. Ewentualnie trzecia możliwość to targetowanie ryjkiem śledzia, a łapami podkładki, ale już nie wnikam w Texasowe rozumowanie.
Mój wszechobecny foch na obedience oficjalnie uważam, że zakończony, nawet jeśli kwadratu nie skończymy w tempie ekspresowym to wiem, że wszystko jest do nauczenia, trzeba tylko wiedzieć jak ;)
A my sie z tym męczymy i męczymy .... Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńGratulujemy! Świetne podejście ;)
OdpowiedzUsuńPięknie! Gratki :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio to zaczęłam i jako targetu użyłam książki, co potem było zgubne, bo przenieś książkę na pole (czyt. mokra ziemi) nie było dobrym pomysłem ;) I tak sobie szukam czegoś fajnego (najlepiej gumowego) co mogłabym użyć za target... Znalazłam całkiem fajne u Rauki, ale wydają mi się takie malutkie i dalej szukam - a kwadrat już sobie czeka w szufladzie i czeka ;)
Też zaczęłam od książki ;) Teraz mamy kawałek tektury, ale chyba poszukam czegoś lepszego.
UsuńWażne, że się w końcu udało. A nam... nadal nie wychodzi... Gratulujemy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
http://niszczycielsko.blogspot.com