18 czerwca 2015

Co robimy jak nas nie ma


Przez jakiś czas udało mi się wrócić do regularnego blogowania, ale nie na długo. Pewnie wynikło to również z tego, że znowu mieliśmy przerwę/dołek/moją niechęć do życia, ale nigdy nie jest tak, że nie robimy nic.
U wszystkich początek sezonu, a u nas... Niestety dzienniczek o którym pisałam tutaj leży zakurzony od dłuższego czasu, a ja nie potrafię układać planów jedynie w głowie. Powiem szczerze, że znowu obraziłam się na obi i stwierdziłam, że zwyczajnie się poddaje. Powód jest jeden, nie potrafię nauczyć Texasa wysłania do kwadratu, a nawet samego targetu. Próbowałam do tego ćwiczenia podejść inną metodą, ale bez rezultatu. Po pierwsze Texas za bardzo się miota, a po drugie za nic nie chce biec przed siebie nie patrząc na mnie, jakby zupełnie nie wiedział o co chodzi. Targetować umie, jeśli stoję blisko, bardzo blisko. Próbuję odsuwać się stopniowo, ale w pewnym momencie jest jakaś magiczna bariera, gdzie tak jakby Texas nie był w stanie podjąć samodzielnego działania. Oczywiście miałam brać target codziennie, ale z nastawieniem, że i tak nic z tego nie będzie niestety nie wyszło. Jak już zapisane na blogu to teraz trzeba się przyłożyć i zrelacjonować postępy ;) Nadal jestem wkurzona, że ćwicząc tyle czasu obi nadal nie umiemy kwadratu, a umiemy chociażby aport kierunkowy, który przecież pojawia się klasę wyżej, ale czy to takie ważne? Wystarczyło, że włączyłam sobie filmik z treningu, gdzie robiliśmy same bardzo proste ćwiczenia i przypomniało mi się, że chodzi jedynie o radość z tej pracy i tyle :) Nie powiem, że wracamy do treningów i jest super, może czasem trzeba odpocząć (ja muszę zbyt często :|)

Na razie spacerujemy, chociaż Texas zdecydowanie woli używać mózgu, niż samych łap. Nawet po długim spacerze chciałby jeszcze coś robić. W bieganiu irytuje mnie totalny brak mojej kondycji, a Texas wcale mi nie pomaga, tylko raczej przeszkadza. Wolę jak jest luzem, niż na smyczy, bo dla niego ciągnięcie polega na zaciągnięciu mnie do parku, a później jest szarpanie na boki. Powoli zaczyna rozumieć komendy skrętu i ruszania, ale nie ogarnia, że nie powinien się co chwilę zatrzymywać. Dlatego jedynie chodzimy na pasie z amortyzatorem. W końcu zaczęłam używać endomondo, może jeszcze to zmobilizuje mnie do biegania (szczególnie licznik kalorii xd).

4 komentarze:

  1. Co do tego biegania u nas też był problem na poczatku - pomogło wprowadzenie komendy na bieganie :D


    Pozdrawiamy!
    Śledź też pies

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę ci dużoo motywacji,która jest ci POTRZEBNA ! Texas jest bardzo mądrym psiakiem :) Niestety trzeba poświęcać dużo czasu na treningi.Wiem to na przykładzie swojego psa kiedy kilka dobrych miesięcy ćwiczyłam z nim przywoływanie i wcale to nie wychodziło bo psy były fajniejsze.Teraz umie zrezygnować z psa i wrócić do mnie ale zdarzają cię oczywiście ignorowania.Trzeba mieć nadzieję,że się uda i dążyć do tego ! Włącz optymizm ;)
    A co do biegania,Izu jakoś nauczył się komendy "stój" dość szybko ale z tym skręcaniem też mamy problem :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Motywacja jest najważniejsza :) Może wprowadźcie sobie dzienniczek treningów albo sukcesów, to bardzo pomaga w dalszej pracy :D My też wolimy spacerować, bieganie i mnie i sunie strasznie irytuje. Jedynie przekonałam się do roweru i czasami wybieramy się na przejażdżkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie odwrotnie - odkąd wprowadziłam dzienniczek, zupełnie inaczej ma się sprawa :) To znaczy jakoś fajniej mi się wpisuje co zrobiliśmy a nad czym pracujemy :)

    A ja na Endomondo jestem obrażona - nagle przestało mi działać na komórce. Foch.

    OdpowiedzUsuń