Texas miał problemy z jedną przednią łapką, ja od razu miałam w głowie OCD, dysplazja, koniec świata, pies kaleka, ale weterynarz ostudził moją panikę. Gryzie mnie jedynie fakt, że nie zrobiliśmy RTG, wet stwierdził, że skoro psa nic nie boli i wszystko jest ok to nie wiadomo, którą część łapy prześwietlić i trzeba by robić kilkanaście zdjęć. No cóż, trzeba było kazać prześwietlać staw i już, a tak to będę się dręczyć. Pozostaje mi wierzyć, że było to jakieś naciągnięcie lub drobny uraz spowodowany krzywym stanięciem, czy poślizgnięciem na lodzie. A prześwietlenie i tak zrobię wiosną.
Tak, czy inaczej lekkie okulenie psa ostudziło mój zapał sportowy, frisbee, agi idzie w zapomnienie i cieszymy się sztuczkami, których nie chciało mi się robić. Od razu sprostuję, nie robiliśmy voltów i nie skakaliśmy hopek, żeby ktoś sobie własnej ideologi nie dorabiał ;) absolutnie nie. Od początku każde skoki i fikołki Texa mnie przerażały, a teraz zupełnie zwariowałam i aż mnie skręca na widok skaczącego szczyla. Zupełnie rezygnuję z agi, bo i tak nie planuję się rozwijać w tym sporcie. Frisbee, tu mam nadzieję na jakąś fajną przyszłość, ale jednak nic poza wstępnymi ćwiczeniami robić z młodym nie będę, jeszcze się zdąży naskakać, gdy skończy rosnąć. Nasze spacery, które mają być pozbawione wszelkich niebezpiecznych ewolucji (czyt. wszystko związane z podnoszeniem więcej niż jednej łapy na raz) wyglądają niestety tak, że Tex skacze mi na wysokość twarzy z wyrzutem, że jak ja mogę z nim nic nie robić. Niestety nie umiem się posługiwać smakami w rękawiczkach, a zdjęcie ich grozi zamarznięciem rąk na kość, więc praktycznie na spacerach nic nie robimy. Czekam z utęsknieniem na wiosnę, choć z drugiej strony dużo lżej się patrzy jak Tex ładnie wyławia piłkę ze śniegu, niż znowu ma mnie skręcać na widok jego skrętów, hamować i innych ewolucji. Ja już jestem taką panikarą, ale przezorny zawsze ubezpieczony, więc może to i dobrze.
Zdjęcia ze spaceru Jai'kowych dzieci, pewnie niektórzy widzieli na fejsie. Mam całą stertę nowych i (bardzo) starych do obrobienia, ale nie mogę się za nie zabrać.
Tydzień temu Texas skończył 7 miesięcy, waży 17,5kg i ma około 52cm. Pasowałoby mi gdyby dobił do 20kg (chociaż w to akurat nie wątpię, bo psy się długo rozrastają) i miał te 55 w kłębie ;)
Trzymamy kciuki, żeby nie bylo to nic poważnego!
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zdrowia Texasowi! Oby wszystko się wyjaśniło i było dobrze :) Nie martw się póki co!
OdpowiedzUsuńTeż już czekam na wiosnę :D
Piękne zdjęcia :)
Dokładnie, miejmy nadzieję,że to nic poważnego. Wykorzystajcie ten czas jako odpoczynek ;)
OdpowiedzUsuńJa również mam nadzieję że to nic poważnego. Zdrowych łapek dla Texasika :).
OdpowiedzUsuńOby to rzeczywiście nie było nic poważnego.
OdpowiedzUsuńTak czasami bywa jak pies źle stanie czy coś,Baca też kulał na jedną łapę ok. 2 miesiące temu,ale okazało się że jest po prostu nadwerężona i mu przeszło ;)
Teksio już taki duży,szczególnie duży się wydaje na tym pierwszy zdjęciu.
Pozdrawiam!
jak dawno tu nie zaglądałam :(
OdpowiedzUsuńwow ale Texas wyrósł i wyprzystojniał :)
Emiśka może być dumna z takiego brata :P
Mam również nadzieję że to nic poważnego i nich zdrowo rośnie :]
Pozdrawiam
Ależ Texas jest piękny! Ma śliczne umaszczenie, stojące uszy i niebieskie oczy :) Do tego bardzo fajne imię ;)
OdpowiedzUsuńCóż, ostrożności nigdy za wiele, trzymam kciuki, by nie było to nic poważnego.
Ciekawy blog, na pewno jeszcze nie raz tu zajrzę ;)
Texas jest taki duży :) Pamiętam jeszcze jak miał takie uszy oklapnięte...
OdpowiedzUsuńOj te szczeniaczki tak szybko rosną :(
Nie dawno odkryłam, że Texas obchodzi urodziny w ten sam dzień co ja.
Heh. Pozdrawiam.