Tym razem filmiku nie udało mi się zrobić, więc tym razem postaram się coś napisać.
Czas szybko leci, ale i tak wolałabym już mieć dorosłego psa, niż szczeniaka. Szczyl mi rośnie, jeszcze trochę i zacznie dojrzewać, a potem to już z górki mam nadzieję.
Texas jest borderkiem któremu zaciął się wyłącznik off i cały czas musi coś robić. Bez klatki bym z nim nie wytrzymała. Na szczęście od razu się w niej wycisza, więc siedzi tam większość dnia. Tylko musimy popracować nad wchodzeniem do środka, bo to nie jest ulubiona czynność rozszalałego szczeniaczka.
Teraz zaczęłam żałować, że pozwoliłam Texasowi włazić na kanapy itp. Już kilka razy nasikał mi na łóżko -.- Za oduczanie tego jednak nie chce mi się zabrać, bo jak mały wieczorem dostaje turbodoładowania to popyla po całym domu przelatując przez krzesełka, fotele i nawet nie ma jak go zatrzymać.
Na spacerze z radości skacze na ludzi. Pasie samochody i rowery. Czai się jak jakiś jedzie wolno. Ciągnie na smyczy W mieście czuje się jakbym wzięła jakiegoś dzikusa z lasu.
Trochę lepiej wygląda już sprawa zjadanie odpadków, jeśli odpowiednio wcześnie go zawołam to szybko wraca.
Pomimo, że jest najbardziej wkurzającym psem ever, to bardzo fajnie mi się z nim pracuje. Skupia się zawsze i wszędzie, szarpie i aportuje (chociaż czasem miał jakieś odpały z szarpakiem). Przy sztuczkowaniu podoba mi się jego umiarkowana energiczność, w sensie, że nie podniecony robi wszystko na raz, a potem myśli, tylko jest opanowany, potrafi pomyśleć i wykonuje wszystko entuzjastycznie, ale bez trzepania się.
Mieliśmy zgłosić się na wystawę koło Częstochowy, ale teraz już sama nie wiem. Uszy ma w cały świat, od ostatniej wystawy nic nie ćwiczyliśmy. Niby ostatnio fajne wyszło, ale nie mogę polegać tylko na szczeniaku, skoro nie nauczyłam go jak ma się zachowywać. No i tak trochę mi się nie chce
________________
A Brooklyn powoli wraca do świata żywych. Na spacerze raczej sobie jeszcze jakiś czas nie pobiega luzem, bo mam dosyć atrakcji. Ćwiczymy sobie aport formalny, głównie trzymanie koziołka. Powoli spróbuje przenieść to na dwór.
________________
Stare zdjęcia, zanim w ogóle Texowi stanęły uszy, a teraz mu znowu klapcieją w bok. Chyba mu je jednak skleję na takie słodkie pół załamane ;)
Wiele osób twierdzi, że zaniedbuje Brooklyna, no cóż na początku zrobiło mi się trochę przykro, chciałam objaśnić jak to u nas wygląda, ale chyba jest to bezsensu, bo i tak każdy wie lepiej. Mam tendencje do opisywania wszystkiego w czarnych barwach i od złej strony, ale to nie znaczy, że nie ma tej drugiej. Łatwo jest oceniać kogoś po jednym zdaniu, albo jego codzienność po jednym poście. Jak ktoś ma z tym jakiś problem to w zakładce 'o mnie' jest podany kontakt, można pisać.