Ale w mieście są również samochody. No cóż pewnie jeszcze trochę czasu minie zanim zaufam psu w 100%, bo to jest dość śmiercionośna obsesja. Nadal czasem, lecz już bardzo czasem i chodzi szczególnie o pojedyncze auta na pobocznych drogach, zdarza mu się zainteresować samochodem, ale jest to do opanowania i wygląda zupełnie inaczej, niż na początku. Przejście ulicą nie jest już męczące, ani stresujące jak kiedyś. Texas potrafi patrzeć na samochody i się nie nakręcać, a mam tu szczególnie na myśli stanie na światłach. Przełomem było zdecydowanie się na użycie kolczatki, a i tak zbyt długo z tym czekałam. Nie zapomnę reakcji sprzedawczyni, gdy kupowałam kolce i kaganiec tej grzecznej suni xd Teraz Tex chodzi w obroży, był czas, że nosiłam kolczatkę w torbie, na wypadek jakiejś shizy, ale teraz już nie jest to potrzebne. Natomiast zupełnie przestał reagować na rowery, a to jest szczególnie ważne, bo w parkach jest ich pełno. Texas nie jest fanem podróżowania komunikacją miejską, jakby nie patrzeć jest to moja wina, jako szczeniak rzadko widywał takie pojazdy. Jednak poza stresem, szczególnie w tłoku, nie robi paniki.
Ogólnie to jestem oblegana przez właścicieli huskych, ten mój taki trochę skundlony i nawet ma kropki, ale co tam ^^
Niestety zostaliśmy sami. Brooklyn nie jest w stanie przystosować się do nowych warunków. Wiara w to, że nie będzie szczekał przez 8h jak wyjdę do szkoły jest niestety naiwna. Poza tym na tak małym metrażu ciągle przeszkadza mu Texas, a to usiądzie za blisko karmy, za dużo chodzi, za głośno oddycha i niestety Brook warczy, atakuje... Ale nie przywiązałam go do drzewa w lesie ;) Mieszka z moim tatą w domu i myślę, że jest tam szczęśliwy i w końcu zupełnie sam, a to chyba było jego pragnieniem życiowym.
Niestety zostaliśmy sami. Brooklyn nie jest w stanie przystosować się do nowych warunków. Wiara w to, że nie będzie szczekał przez 8h jak wyjdę do szkoły jest niestety naiwna. Poza tym na tak małym metrażu ciągle przeszkadza mu Texas, a to usiądzie za blisko karmy, za dużo chodzi, za głośno oddycha i niestety Brook warczy, atakuje... Ale nie przywiązałam go do drzewa w lesie ;) Mieszka z moim tatą w domu i myślę, że jest tam szczęśliwy i w końcu zupełnie sam, a to chyba było jego pragnieniem życiowym.
i takich przemyśleń więcej ! ;D
OdpowiedzUsuńkolczatka.. yhh !
szkoda, że Brook został no ale tak będzie rzeczywiście lepiej :)
świetne zdjęcia, czekam na kolejne notki :D
~ Natalia i Kimi
Moja koleżanka ma 2 wilczarze irlandzkie w bloku i zapewniam, szczęśliwszych psów być nie spotkała :P
OdpowiedzUsuńSekret nie tkwi w tym jaki pies i mieszkanie, a czas i ruch jest ważny.
Bo zapewniam cię że pies który ma do dyspozycji podwórko nie będzie tak szczęśliwy jak pies który chodzi na aktywne spacery i poznaje okolice ;)
Dobrze, że macie gdzie chodzić na spacerki :-) . Szczęśliwy pies to zmęczony pies. Zdjęcia, jak i model są piękne i te oczy ♥
OdpowiedzUsuńNie zapomnij, o dobrym towarzystwie spacerowym xD
OdpowiedzUsuńMyślę, że gdy Texas odpręży się w domu, bez Brooka to nabierze pewności siebie, bo Brook to jego prześladowca, sama wiesz, jaki jest Brook :P
Prześladowca, dobrze ujęte xd
Usuń